Zobaczyłem swoje odbicie w
jego załzawionych oczach. Uniósł moją głowę na wysokość swojej i delikatnie
musną moje usta swoimi ciepłymi i miękkimi wargami.
-
Kocham Cię - wyszeptał do mojego ucha.
I nagle piękny sen został przerwany przez natrętny
dźwięk budzika. Podniosłem się i otworzyłam oczy.
-
Reszta już wstała – zauważyłem, jednocześnie ziewając i
przeciągając się.
Zeskoczyłam z łóżka i spojrzałem na łóżko JunHyunga.
Jak zwykle niepościelone. Nie miałem zamiaru znowu doprowadzać go do porządku,
tak jak to codziennie robię. Wziąłem swoje rzeczy i poszedłem do łazienki. I
znów ujrzałem jego ubrania rozwalone na środku podłogi. Tego było już za wiele.
- JunHyung! -
wydarłem się najgłośniej jak tylko umiałem, a muszę przyznać, że może na
to nie wygląda, ale głos mam bardzo donośny. - JunHyung, chodź szybko do
łazienki!
Nagle w drzwiach ukazał się wysoki, krótko obcięty
blondyn. Jak zawsze na jego widok nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.
- J-Ja chciałem... chciałem cię p-prosić, żebyś sprzątnął swoje rzeczy... - jąkałem się patrząc na
jego idealne ciało szeroko otwartymi oczami.
- Oczywiście... Nie ma najmniejszego problemu. – Chłopak
schylił się flegmatycznie i podniósł swoje rzeczy z podłogi. Po chwili obiekt
mojego pożądania wyszedł z łazienki.
Tak, tak. Ciężko jest się przyznać, ale kocham go...
Od kiedy? Hmm... Nad tym musiałbym się dłużej zastanowić. Czuję jakbym kochał
go od zawsze. Ale niestety jest to miłość nieodwzajemniona.
Wziąłem szybki prysznic,
ubrałem się i ułożyłem włosy. Ta ostatnia czynność zawsze zajmuje mi najwięcej
czasu. Muszą być idealne!
Po ukończeniu porannej
toalety wyszedłem z łazienki, poszedłem do kuchni i usiadłem z chłopakami przy
stole. Przez dłuższy czas wpatrywałem się w siedzącego naprzeciwko mnie
JunHyunga. Nagle z zamyślenia wyrwało mnie szturchnięcie w ramię.
- YoSeob! Obudź się! - powiedział HyunSeung, tym razem pstrykając palcami przed moimi
oczami. Powoli oderwałem wzrok od blondyna i przeniosłem go na HyunSeunga.
-
Taa...?- ziewnąłem.
-
Co ci jest? Czemu nic nie jesz? - spytał troskliwie.
-
Ja n-nie jestem głodny... przepraszam... - wstałem od
stołu. Piosenkarze ze zdziwieniem patrzyli jak wybiegam z kuchni i zamykam się
w sypialni.
Usiadłem na łóżku
JunHyunga i zacząłem płakać. Po chwili do pokoju wszedł KiKwang, stary
przyjaciel ze szkoły. Przyjaźnimy się odkąd pamiętam. Mówimy sobie o wszystkim
i zawsze możemy na sobie polegać. Dobrze jest mieć kogoś takiego, jak on.
-
Dlaczego to tak boli? - spytałem nie podnosząc wzroku.
Wiedział o co chodzi. Wiedział,
że kocham JunHyunga. Usiadł koło mnie i przytulił mnie mocno do siebie.
-
Wszystko będzie dobrze - powiedział głaszcząc mnie po plecach.
* * *
Leżałem
na swoim łóżku wciąż płacząc, podczas gdy JunHyung właśnie ucinał sobie
drzemkę. Byliśmy zupełnie sami, więc postanowiłem to wykorzystać. Otarłem oczy,
zeskoczyłem ze swojego łóżka i usiadłem na łóżku HyunSeunga.
-
JunHyung... - Szturchałem go lekko w ramię.
-
Co? – odparł nie otwierając oczu.
-
Chciałem pogadać...
- Wiedziałem, że ta chwila kiedyś nastąpi... – podniósł się do
pozycji siedzącej.
- Wiesz o co mi chodzi? - zdziwiłem się.
- Oczywiście. Każdej nocy słyszę jak mówisz przez sen i
wymawiasz moje imię. Dzisiaj przy śniadaniu patrzyłeś na mnie, a potem
wybiegłeś z płaczem. Wszystkiego się domyśliłem.
-
Ale i tak nie mam na co liczyć... – łzy znowu pojawiły się w
moich oczach
- Teraz ja ci się do czegoś przyznam, dobrze? - Chwycił moją
rękę i spojrzał mi prosto w oczy. –Kocham cię – wyszeptał, ale ja usłyszałem
głośny krzyk. Mimo iż powiedział to bardzo cicho, ja usłyszałem jego słowa
bardzo wyraźnie.
Przez chwilę
siedziałem bez ruchu patrząc w jeden punkt gdzieś na podłodze. Potem spojrzałem
na niego. Nic nie mówiłem. Nie potrafiłem. Byłem zbyt szczęśliwy. Zobaczyłem
jak jego twarz coraz bardziej zbliżała się do mojej. Chwilę później poczułem
jego ciepłe usta delikatnie całujące moje czoło, nos, a na koniec wargi. Jeżeli
to jest sen, to nie chcę się z niego budzić...
* * *
- KiKwang, chodź na chwilę. - Wskazałem ręką na sypialnię, po czym ruszyłem w jej stronę, a brunet za
mną.
- O co chodzi? – spytał zamykając drzwi.
Rzuciłem się na niego i
mocno przytuliłem go do serca.
-
Nie wiem, co zrobiłeś, ale dziękuję – powiedziałem radośnie.
Nic nie powiedział,
tylko zaśmiał się cicho. Po krótkiej chwili wyszliśmy z pokoju. KiKwang
podszedł do HyunSeunga, usiadł obok niego i pocałował go w policzek, a ja
usiadłem na kolanach JunHyunga i przytuliłem go mocno.
Życie to najpiękniejszy sen...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz